32 286 06 23

Daria i Oliwia – neofitki!

Wspaniały dzień dla naszej społeczności! Daria i Oliwia oficjalnie zakończyły terapię w ośrodku. 🥳🤩

Co mówiła Oliwia?

„To ja podjęłam decyzję, że chcę się leczyć, że chcę tu być, ale po dwóch dniach pobytu mi się odwidziało. Nie chciałam z nikim rozmawiać, bałam się zaufać. Byłam zła, że tu jestem i bardzo się bałam jak to będzie. Jak już po jakimś czasie dostałam prawo do głosowania na społeczności to postanowiłam się zaangażować, przełamać. Pierwsza przepustka pokazała mi, że tam w moim miejscu zamieszkania nic się nie zmieniło i że może warto spróbować w inny sposób żyć. Praca indywidualna z moją terapeutką pomogła mi się zrozumieć, poznać siebie. Najcenniejsze były dla mnie zajęcia terapeutyczne tzw. wahadło. Wtedy na 100% podjęłam decyzję, że nie chcę wracać do brania, bo wcześniej to bardziej bałam się konsekwencji zażywania. Warto jest się komuś zwierzyć, nie każdy chce mnie skrzywdzić. Polubiłam siebie. Terapia rodzin była też bardzo ważna. Bo miałam bardzo złe relacje z mamą i siostrą. Teraz mogę trochę wynagrodzić to zło, które im zrobiłam. Nie zatrzymuję się na wspomnieniach z przed ośrodka, tutaj mogłam znaleźć sobie alternatywę do brania, robić coś przyjemnego i fajnego dla siebie. Zawsze kiedy było mi źle dostawałam tu wsparcie, ale też dostawałam po głowie kiedy zrobiłam coś złego. To było bardzo pomocne.”

Daria też podzieliła się swoimi przemyśleniami:

„Przyjechałam tu dzięki mamie, już umierałam, jakbyś mnie mamo wtedy nie zachęcała do podjęcia terapii to mogłoby się to różnie skończyć. Przez pierwsze tygodnie pobytu w Domu Nadziei byłam załamana i chciałam wyjechać, a Ty mówiłaś, że mam zostać. Najtrudniejsze było odstawienie leków, byłam nimi odurzona, płakałam za nimi. Niewiele pamiętam z pierwszych tygodni pobytu w ośrodku poza tęsknotą za lekami i kotem. Skupiałam się na przeszłości, rozpamiętywałam jak wiele złego zrobiłam. Później trafiłam do szpitala. W końcu zrozumiałam, że robienie sobie krzywdy nic nie daje, że nie chcę tak robić. Konkretnie powalczyłam ze sobą i się nie poddałam. Zadbałam o siebie, zaczęłam być coraz bardziej żywa, energiczna. Z kolei jak nie dbałam o siebie i nie mówiłam o tym jak się czuję to wchodziłam w takie swój „psychiatryczny stan”.
Przez cały czas nie lubiłam siebie, nie widziałam sensu, nie miałam celu, nie czułam, że chcę zmienić swoje życie. W końcu zauważyłam, że to, co mówię i robię jest ważne, że kocham siebie, pomimo tego co kiedyś robiłam zaczęłam sobie wybaczać i ruszyłam do przodu. Musiałam odpuścić relacje z przeszłości, było to trudne, ale zrozumiałam, że stawką jest moje życia. Zamykam ten rozdział i nie wracam do niego. Pierwszy raz od bardzo dawna postawiłam siebie na pierwszym miejscu. Jestem ważna. Zaczęłam dbać o siebie i widzieć sens, chcę być szczęśliwa dla siebie i dla innych. Jestem teraz w stanie żyć i śmiać się tak na trzeźwo. Dzięki mojemu terapeucie pierwszy raz poczułam się wysłuchana i bezpieczna.”

Napisz komentarz

Może Cię zainteresować

Z życia ośrodka

Turbacz

Turbacz – najwyższy szczyt Gorców, znajdujący się w centralnym punkcie pasma i tworzący potężny rozróg.

Skip to content