32 286 06 23

Powstaje nowy dom - ul. Główna 30 - Gliwice - Łabędy

Bo DOM to najważniejsze miejsce w życiu.

 

budynki po starym gimnazjum

Remont rozpoczął się w październiku 2019r


Pozyskaliśmy kompleks trzech budynków po starym gimnazjum, które trzeba było przystosować do wymagań wobec placówek terapeutycznych. Żeby spełnić wysokie standardy rozpoczęto modernizację całego obiektu. Główny budynek A  – tutaj powstaje stacjonarny całodobowy ośrodek leczenia uzależnień młodzieży w wieku 14-21 lat, oraz poradnia zdrowia psychicznego. Drugi budynek B  – będzie zawierał biura administracyjne Fundacji oraz mieszkania readaptacyjne dla kończących terapię i podejmujących pracę. Najmniejszy budynek C  – został przeznaczony na małą siłownię i salę ćwiczeń.

 

maj 2021 roku

prace remontowo – budowlane zmierzają do końca


Przeprowadzone zostały prace termomodernizacyjne z dofinansowaniem ze środków UE (więcej o termomodernizacji Domu Nadziei – kliknij tu). Wymienione są okna i drzwi wewnętrzne i wewnętrzne. Zamontowane instalacje centralnego ogrzewania, wentylacji i rekuperacji oraz instalacji wodno -kanalizacyjnych. Naprawiony dach i wstawione okna dachowe oraz panele fotowoltaiczne. Zamontowane są wszystkie ścianki działowe. Położone zostały nowe wykładziny, kafelki i pomalowane ściany. Obecnie prowadzone są prace związane z zagospodarowaniem terenu. Będzie kostka brukowa, droga i chodnik, nowe ogrodzenie i brama. Najpilniejszą teraz potrzebą jest wyposażenie nowego ośrodka. Potrzeba zakupić stoliki, ławki, biurka, fotele, krzesła do sali społeczności, całe wyposażenie kuchni, która musi spełniać wszystkie wymagania sanitarne. Koszt tego wyposażenia to dodatkowa kwota około 200 000 zł  – więcej o akcji URZĄDZAMY DOM NADZIEI kliknij tu.

Buduj z nami nadzieję!

Zostań darczyńcą.


Pokaż światu, że Ty też pomagasz!

Ziarnko do ziarnka, grosz do grosza…tak uzbieraliśmy na remont ponad 4,8 mln z potrzebnych 5 mln zł. Chociaż kwoty wydawały się na początku kosmiczne i niemożliwe do osiągnięcia NIE TRACIMY NADZIEI już tak niewiele brakuje! Dotacje z UE ok 1,8 mln, z UM Gliwice 1,26 mln zł, pozostała część uzbierana od tak wspaniałych ludzi jak Ty, którzy widzą efekty swojego wsparcia. DZIĘKUJEMY!

Każdego roku pomagamy ponad 600 ludziom

“Czułam, że ktoś we mnie uwierzył. Moim problemem był strach, robiłam wszystko co powinnam, ale nie mówiłam o uczuciach... Uwierzyłam, że zmiana jest możliwa.”

Nikola neofitka z 2020

"Tutaj dowiedziałem się co to jest praca nad sobą."

Piotr neofita z 2020

"Dom Nadziei" to dla mnie móc na nowo się uśmiechać, obchodzić dzień dziecka i matki nie na cmentarzu... wstać z najcięższych upadków"

Anna mama podopiecznej z 2019r

"Uważam, że pobyt mojego syna w ośrodku uratował mu życie, które niewątpliwie mógł stracić biorąc narkotyki."

Aleksandra mama podopiecznego z 2015 r. pacjentka poradni do 2016 r.

"Dom Nadziei jest miejscem, w którym tak jakby zacząłem widzieć, zacząłem na prawdę żyć, cieszyć się z relacji."

Martin neofita z 2015 roku

Dom Nadziei, to nie tylko budynek, to przede wszystkim stan mojego ducha. Harmonia, spokój, myśl o bezpieczeństwie mojego dziecka.

Elżbieta matka neofity, który ukończył terapię w 2011 roku

Sześć lat temu trafiłem do Domu Nadziei. Nie sądziłem, że to coś zmieni. Jednak ośrodek otworzył mi oczy, wybudził z amoku.

Mariusz pacjent ośrodka w 2005 roku

Mogę śmiało powiedzieć, że właśnie to miejsce wraz z kadrą terapeutyczną uratowało moje życie przed tragiczną śmiercią do jakiej prowadzi uzależnienie od amfetaminy.

Mateusz pacjent ośrodka w latach 2000-2001

Nigdy nie straciliśmy nadziei na nowy dom

Liczymy na to, że będziemy mogli pomagać więcej.


Mamy nadzieję stworzyć większy dom, więcej pokoi i więcej miejsc, bo potrzebujących terapii jest coraz więcej.

Łączny koszt prac budowlanych
Do tej pory zebraliśmy (+ dotacje)

Skontaktuj się z nami i dowiedz się więcej

ks. Bogdan Peć MSF

  • E:
  • T: 32 286 06 23
Skip to content

Nikola neofitka z 2020

“Czułam, że ktoś we mnie uwierzył. Moim problemem był strach, robiłam wszystko co powinnam, ale nie mówiłam o uczuciach. Przekonałam się, że strach ma wielkie oczy. Trzeba po prostu uwierzyć w terapię. Na ABC kontaktu poznałam moje wartości, że emocjonalność to jest moja zaleta. Odnalazłam Boga. Poszłam do spowiedzi. Uwierzyłam, że zmiana jest możliwa. Zaufałam”

Nikola neofitka 2020

 

Piotr neofita z 2020

Kiedy przyszedłem do Domu Nadziei byłem smutny i nieufny. Nie chciałem się leczyć. Tutaj dowiedziałem się co to jest zaufanie, terapia i praca nad sobą. Dziękuję rodzicom, że byli ze mną i mnie wspierali. Przez ten rok stałem się bardziej pewny siebie i odważny.

Piotr neofita 2020

 

Anna mama podopiecznej z 2019r

„Dom Nadziei” to dla mnie móc na nowo się uśmiechać, obchodzić dzień dziecka i matki nie na cmentarzu, pokochać siebie na nowo i móc patrzeć z uśmiechem do lustra, to spać spokojnie, uwierzyć, że jest się wartościowym, wstać z najcięższych upadków …”
Ta garstka wspaniałych ludzi we współpracy z Panem Bogiem – czynią cuda”

Anna mama Karoliny

 

Aleksandra mama podopiecznego z 2015 r. pacjentka poradni do 2016 r.

Mój syn był w ośrodku 8 m-cy, ale praca terapeutów i czas który spędził w Domu Nadziei owocuje do dziś . To czego doświadczyliśmy w tym miejscu jest bezcenne, bo czy można wycenić życie dziecka ? Uważam, że pobyt mojego syna w ośrodku uratował mu życie, które niewątpliwie mógł stracić biorąc narkotyki.

Kiedy szukaliśmy ośrodka w którym mógłby podjąć terapię i przeczytałam – katolicki ośrodek to pomyślałam, że ktoś będzie oceniał czy jesteśmy dobrymi katolikami. Nikt tutaj nie oceniał mojego życia.
Jedynym warunkiem była nasza dobrowolna chęć do zmiany, bo nie tylko leczył się mój syn, ale również ja. Gdy dziecko bierze narkotyki choruje cała rodzina. Spotkałam tu bardzo dobrych terapeutów, którzy czasem jednym zdaniem potrafili zmienić mój błędny tok postrzegania rzeczywistości. Do tej pory myślałam, że jak wszystko za syna załatwię i wyciągnę z kłopotów to mu pomagam, a to wręcz odwrotnie. Pomagałam mu w ten sposób uniknąć konsekwencji tego co robił. Syn z kolei potrzebował uwierzyć w to, że sam potrafi podejmować właściwe decyzje i radzić sobie w życiu.

Nikt tutaj nie oceniał mojego życia.

W Domu Nadziei panuje szczególna atmosfera – to nie tylko życzliwość i zrozumienie, ale czuje się tutaj działanie „siły wyższej”…może to dzięki Kaplicy, która znajduje się wewnątrz budynku, a może to właśnie wyjątkowy zespół terapeutów tworzy ten klimat. Mówiąc niekonwencjonalnie – przyłożyli mi takim dobrem, że do dziś mnie trzyma. Szczególnie jestem wdzięczna mojemu terapeucie z poradni – Łukaszowi Herduś, że pomógł mi odnaleźć drogę którą nadal podążam. To nie jest tak, że teraz w życiu mam tylko pięknie i cudownie, kłopoty i problemy też się pojawiają, ale teraz potrafię sobie z nimi już inaczej radzić.

Martin neofita z 2015 roku

Dom Nadziei jest miejscem, w którym tak jakby zacząłem widzieć, zacząłem na prawdę żyć, cieszyć się z relacji. Przede wszystkim pokazało mi, że mogę żyć normalnie bez narkotyków – cieszyć się z tego, co robię i kim jestem. Docenić siebie i ludzi wokół mnie. Zrozumieć, że tak naprawdę Ci ludzie są najważniejsi i relacje z nimi warto pielęgnować. Dom Nadziei jest niesamowitym miejscem, w którym doświadczyłem mnóstwa ciepła, bliskości jak i również nabyłem sporo zdolności przydatnych w codziennym życiu jak np. gotowanie. Było tez sporo przykrości. Pokonałem trudności i wiele razy było mi ciężko, tego nie da się opisać. Włożyłem ogromną pracę i przezwyciężyłem swoje słabości. Ośrodek to bardzo specyficzne miejsce 🙂 Teraz podejmuje sam decyzje o swoim życiu. To w jakim miejscu stoję i to, że cieszę się z życia na trzeźwo, zawdzięczam DOMU – DOMU NADZIEI!:).

Elżbieta matka neofity, który ukończył terapię w 2011 roku

Jestem matką 19 letniego Adama. Mój syn kilka miesięcy temu zakończył leczenie w Katolickim Ośrodku „Dom Nadziei” w Bytomiu. Dom Nadziei, to nie tylko budynek, to przede wszystkim stan mojego ducha. Harmonia, spokój, myśl o bezpieczeństwie mojego dziecka. Wszystko to, co pozytywnie się kojarzy z domem rodzinnym. Tym fizycznym i tym wewnętrznym, będącym w sercu. No i nadzieja że syn wyjdzie na prostą, że stanie się lepszym człowiekiem, że sobie poradzi w trudnym dorosłym życiu, a przeszkody pojawiające się w przyszłości bez problemu przeskoczy, a może ich nawet nie zauważy, bo przecież rósł w duchu przez cały czas terapii.
Wszystko co wynoszę z ośrodka i z czym będzie mi się kojarzył Dom Nadziei, jest jak z prawdziwego domu. Łzy, rozpacz, dramat dzieci i rodzin, ale też radość, spokój i myśl o tym, że każdy kto przejdzie przez tę terapię będzie miał przed sobą szczęśliwe jutro. Dziękuję Bogu i wspaniałym terapeutom za ofiarowanie synowi i całej rodzinie DRUGIEGO ŻYCIA

Mariusz pacjent ośrodka w 2005 roku

Sześć lat temu trafiłem do Domu Nadziei. Nie sądziłem, że to coś zmieni. Jednak ośrodek otworzył mi oczy, wybudził z amoku. Szybko zobaczyłem, że nie tylko ja mam problem i nie jestem z tym sam. Ośrodek nauczył mnie ciężkiej pracy nad sobą i zdrowych kontaktów z ludźmi oraz wiary we własne siły i naprawiania własnych błędów. Zobaczyłem wiele wspaniałych miejsc, takich jak: Rzym, gdzie odwiedziłem grób Jana Pawła II, byłem na obozie żeglarskim na Mazurach, na spływie kajakami Czarną Hańczą oraz Wdą, poszedłem na pielgrzymkę do Częstochowy, a na Krakowskich błoniach widziałem Papieża Benedykta XVI. To w ośrodku zacząłem trenować Capoerię oraz nauczyłem się jeździć na snowboardzie. Po terapii musiałem zacząć wszystko od nowa, ale dzięki niej byłem na to gotowy, terapia rodzin naprawiła moje relacje z rodzicami i dzięki temu miałem od nich ogromne wsparcie. Dziś po tych 6 latach założyłem już własną rodzinę, mam wspaniałą córeczkę i równie cudowną dziewczynę. Potrafię o nie zadbać i wiem, że będę dobrą głową rodziny.[…] To wszystko dzięki Fundacji „Dom Nadziei”, ciężkiej pracy terapeutów oraz pomocy społeczności. Ośrodek uratował mi życie i bardzo się cieszę, że robi to dla ludzi nadal i to z coraz większym zapałem. Nie zapomnę o was i dziękuję wam kochani !!!

Mateusz pacjent ośrodka w latach 2000-2001

O ośrodku „Dom Nadziei” mógłbym mówić wiele, ale skupie się na najważniejszych według mnie rzeczach. I choć nie ukończyłem terapii, pobyt w ośrodku był najważniejszym wydarzeniem w moim życiu. Mogę śmało powiedzieć, że własnie to miejsce wraz z kadrą terapeutyczną uratowało moje życie przed tragiczną śmiercią do jakiej prowadzi uzależnienie od amfetaminy. Ogromna wiedza o uzależnieniach i jej mechanizmach jaką tam uzyskałem, pozwoliła mi wybrnąć z aktywnego uzależnienia później, już po mojej ucieczce z ośrodka. Do dziś dziękuję Bożej Opatrzności za opiekę i to, że trafiłem właśnie do takiego ośrodka. […] Z zawodu jestem masażystą, ale marzą mi się studia, myślę o filozofii albo antropologii kultury. Czas pokaże. Uprawiam również sport, ale tak bardziej w zaciszu domowym dla siebie, ale co najważniejsze dzisiaj jestem trzeźwy i nie biorę narkotyków!